Przydomowa oczyszczalnia
Każdy kto budował dom doskonale wie, że na budowie doświadczyć można wszelkiego rodzaju emocji. Nas dość długo omijały te emocje złe, a jeżeli już to były one raczej z pogranicza thrillera niż sensacji :) Wczorajszy dzień był zupełnie nowy pod tym względem i było blisko do tego, żeby koparkowy pobił się z wykonawcą oczyszczalni ;) Ale po kolei.
Umówiony z wykonawcą oczyszczalni byłem w ten sposób, że ja dostarczam materiał na złoże czyli 18 ton kamyszków 2-8mm i koparkowego. Jako że operator-magik już u nas kilka rzeczy robił, nie miałem żadnych wątpliwości co do jego kompetencji. No ale panowie od razu wystartowali od zgrzytu bo oczyszalniowy nie chciał tłumaczyć całego procesu i kolejnych kroków, tylko wydawał krótkie polecenia bez miejsca na dyskusję, co od razu ustawiło ich wzajemne relacje. W pierwszej kolejności kazał koparkowemu przenieść zalegający humus i wyrównać teren pod złoże, co miało zająć "około godziny". Po 15 minutach teren był wyczyszony i równiusieńki i można powiedzieć że całej ekipie oczyszczalniowców opadły - nomen omen - kopary :)
No ale problemy zaczęły się później. Zgodnie z moimi przewidywaniami z resztą. Po ostatnich ulewnych opadach poziom wód gruntowych, który normalnie latem jest w okolicach 1,5 metra poniżej poziomu terenu jeszcze kilka dni temu był na głębokości dwóch sztychów łopaty. Wiedziałem o tym i z tego też powodu zmieniliśmy w ostatniej chwili wersję oczyszczalni na taką z przepompownią i wyniesionym złożem filtracyjnym. Kilka dni upałów spowodowało, że poziom wód się nieco obniżył, ale i tak okazało się że w okolicach 1,2 metra jest już woda. Wykop pod zbiornik musiał mieć trochę ponad półtora metra głębokości no i zaczęła się jazda. Dziura była już wykopana i zanim udało się podjechać po zbiornik boki już się osuwały a dno zamulało i tak było cały czas. Koparkowy wracał, pogłębiał dziurę a boki się zaraz zapadały i tak ciągle od nowa. Punkt kulminacyjny był w momencie kiedy gość od oczyszczalni uparł się żeby poszerzać wykop, podczas gdy koparkowy uważał, że nie ma sensu wybierać ziemi z boków bo i tak się obsypują a niebezpiecznie zbliżyliśmy się do płotu sąsiada. W chwili kiedy spory kawał piachu osunął się do wykopu w którym akurart stał jeden z robotników to było już naprawdę nerwowo i panowie zaczęli się na siebie normalnie nadzierać nie przebierając w słowach. Ja w tym czasie starałem się wtopić w otoczenie i stać się niewidzialnym ;)
No ale po każdej burzy wychodzi słońce. Panowie w końcu sobie poradzili przy pomocy kilkunastu worków cementu i kunsztu koparkowego. Zbiornik został osadzony i od razu napełniony wodą. Potem poszło już z górki, chociaż studzienka na przepompownię również musiała być osadzona w podobny sposób. Tym razem jednak obeszło się bez awantury.
Finalnie wszystko zagrało a my mamy naszą wyczekaną przydomową oczyszczalnię ścieków IN-DRAN firmy Fann w wersji K64 z przepompownią, zbiornikiem 2000 litrów i nasypem filtracyjnym.